Naszym repertuarem staramy się zadowolić każde gusta muzyczne. Nasze korzenie muzyczne sięgają prawdziwych skrajności. Poczynając od muzyki poważnej w tym lekkim wydaniu poprzez lata międzywojenne, nie można zapominać o polskich i zagranicznych hitach okresu 50-te do 70-te lata, wyjątkowe lata 80-te obfitujące w rozwój wielu gatunków muzycznych , eksplozję nowej fali polskiego O doskonałą atmosferę zadbają gospodarze imprezy Małgorzata Tomaszewska, Izabella Krzan, Ida Nowakowska, Tomasz Kammel, Rafał Brzozowski oraz Norbi. Więcej na temat: Sylwester TVP 2021/22 - kto wystąpi? Program, artyści, gwiazdy. Wiemy, kto wystąpi na scenie w Zakopanem. W składzie imprezy ponad 30 artystów. Sylwestrowa Moc Przebojów po dwóch latach powraca na Stadion Śląski. Znamy już wszystkie szczegóły wydarzenia! Sylwestra z Polsatem 2021 uświetnią m.in. występy Dody, Beaty Kozidrak, Cleo, Dawida Kwiatkowskiego oraz zagranicznych wykonawców. Zobaczcie, kto pojawi się na scenie. cash. Drodzy Kandydaci informujemy, że 19 lipca 2022 r. od godz. 12:00 zostaną podane do publicznej wiadomości listy kandydatów zakwalifikowanych do przyjęcia do szkoły oraz kandydatów niezakwalifikowanych. Uprzejmie informujemy, że z wynikami rekrutacji będzie można zapoznać się: na listach udostępnionych w szkole, w systemie Nabór Szkoły ponadpodstawowe VULCAN po zalogowaniu się na konto kandydata, najszybciej w bezpłatnej aplikacji mobilnej eLO! 2022 – aplikacja poinformuje Was o wyniku w telefonie niezwłocznie po jego publikacji. Pobierz aplikację: w wersji dla systemu Android: w wersji dla systemu IOS: Jednocześnie przypominamy, że do r. do godz. rodzice kandydatów potwierdzają wolę przyjęcia w postaci złożenia oryginałów dokumentów (jeśli nie zostały złożone na wcześniejszym etapie naboru) Wykaz podręczników na rok szkolny 2022/2023 dostępny jest w zakładce Uczniowie lub poprzez link Wczoraj zobaczyłem na żywo kolejny band ze swojej koncertowej bucket list. Muzyka Green Day towarzyszyła mi od najmłodszych lat i mimo przelotnych fascynacji różnymi gatunkami punk rocka ekipa Billiego Joe zawsze gdzieś przez mój odtwarzacz się przewijała. Ich płyty, oglądane w internecie koncerty i sam styl gry miały na mnie bardzo duży wpływ. W sumie to nawet nie zdawałem sobie sprawy jak duży, bo nawet to, jaką gitarę wybrałem jako swoje pierwsze poważne wiosło, oraz to jak nisko ją wieszałem było w dużej mierze inspirowane Green Dayem. No cóż, taka prawda. Trochę to trwało, ale w końcu udało mi się zobaczyć swoją młodzieńczą fascynację na żywo i powiem jedno. Patrząc na Green Day człowiek ma wrażenie, że czas stanął w miejscu. Zanim przejdziemy do Green Daya warto wspomnieć o rozgrzewającej publikę ekipie The Interrupters. Zespół stosunkowo młody, ale ograniem nie ustępuje wielu większym grupom. Osadzone w klimacie ska i oi granie mocno zbliża się do klimatów Rancida. Ewidentnie czuć ducha Tima Armstronga, który był producentem ich dwóch płyt i współpracował z tworzącymi grupę braćmi Bivona przy swoim solowym projekcie. Gdyby wokalistkę Aimee zastąpić Timem, mielibyśmy skankową wersję Rancida. Nawet to rozleniwione frazowanie się zgadza. Ale czy to źle mieć tak zacne inspiracje? Nie i The Interrupters udowodnili to swoim zwartym, półgodzinnym setem. Zajebiste ogranie, fajna energia, dobra selekcja numerów — takie koncerty się zapamiętuje. A „She got arrested” chodzi mi po głowie od rana. Szkoda tylko, że zgodnie ze starą zasadą „support musi być nagłośniony gorzej” The Interrupters mieli mało selektywne brzmienie ze schowanymi garami. Po półgodzinnej przerwie technicznej i standardowej rozgrzewce z króliczkiem przy „Blitzkrieg bop” Ramones Tauron Areną zawładnął Green Day. Zespół rozpoczął swoje niemal dwie i pół godzinne energetyczne show od niezbyt lubianego przeze mnie numeru „Know your enemy”, ale w wersji live z mocno wyeksponowaną perkusją Tre Coola zabrzmiało to mocarnie. Koncertowy skład Green Daya z dwoma dodatkowymi gitarzystami generuje gęstą ścianę dźwięku, ale mimo tego wszystko wypada bardzo selektywnie. Brzmienie konkret. Choć publika z trybun może być innego zdania. Recenzując ostatnią płytę Green Daya byłem nieco rozczarowany nowym materiałem. Konfrontacja na żywo z numerami „Bang bang”, „Revolution radio”, „Youngblood”, „Still breathing”, „Forever now” i „Ordinary world” udowodniła, że może na płycie jest przyzwoicie, za to w koncertowej selekcji między starymi numerami, a materiałem z „American idiot” bronią się bardzo dobrze. Zwłaszcza „Revolution radio” wsparte efektywną pirotechniką kopało tyłek jak należy. No i to brzmienie gitar robi naprawdę dobrą robotę. Zespół grał blisko dwie i pół godziny, więc trudno mówić o jakimś niedosycie. Zastanawiałem się, jakie kawałki chciałbym jeszcze usłyszeć na żywo. „X-kid”, „21 guns”, „86”? Szybki rzut oka na setlistę pokazał, że piosenki z ostatniej trylogii zostały całkiem pominięte. Podobnie jak numery z „21st century breakdown” poza wspomnianym „Know your enemy”. Oprócz najnowszej płyty najmocniej wyeksponowano materiał z „American idiot”. Trochę szkoda, ale zespół na emeryturę się nie wybiera i chętnie zobaczę ich jeszcze kiedyś na żywo z lekko zmodyfikowaną setlistą. Oprócz konkretnego, energetycznego grania bez oznak rutyny Green Day to także show stworzony z myślą o fanach. Zupełnie inaczej niż The Offspring, który na żywo cechuje się podejściem w stylu „nie chce mi się, mam wyjebane, ale zagram”. Billie Joe prowadził sympatyczną konferansjerkę (z mocnymi anty-Trumpowskimi akcentami) i parokrotnie zapraszał fanów na scenę do wspólnego grania i śpiewania. Jeden odszedł nawet z podarowanym Gibsonem w ręce. Chociaż czy faktycznie takie rozdawnictwo nie kończy się po zejściu ze sceny? Nie wiem. Tak czy siak przygoda życia i wspomnienie na wiele lat ma piękne. Drogi Krzysztofie, jak to czytasz to się odezwij, chętnie się dowiem jak to wygląda. Zastanawiałem się czy nie będę nieco zawyżał średniej wieku na koncercie, ale czasy, gdy Green Day był zespołem dla dzieciaków minęły. Owszem, byli na koncercie rodzice razem z nastoletnimi dzieciakami, ale mam wrażenie, że to właśnie Ci rodzice zainteresowali swoje pociechy muzyką Green Daya. Spora część publiki śledziła dokonania chłopaków od lat 90. co dawało niezły przekrój pokoleniowy pod sceną. Pod sceną różnica wieku była zauważalna, za to na scenie czas się zatrzymał. Billie Joe od kilkunastu lat nie postarzał się nawet o dzień. Nie wiem jak on to robi, ale zarówno wizualnie jak i pod względem posiadanej energii niezmiennie trzyma fason. Szacunek. Czy było fajnie? Tak. Czy mi się podobało? Tak. Czy chciałbym ich zobaczyć ponownie? Tak. Trzy razy tak dla Green Day. To był fajny wieczór. Lubimy go czy nie, sylwester to dzień szczególny. Żegnamy stary rok, a witamy nowy. To czas podsumowań i snucia planów, ale też okazja do beztroskiej i szalonej zabawy. I choć jedni za nim przepadają, a inni traktują z dystansem, spędzić go w sposób specjalny starają się niemal wszyscy. Dotyczy to także muzyków, na których, z powodu charakteru ich zawodu, tego dnia jest szczególny popyt. Nie oznacza to wcale, że zawsze wychodzą mu naprzeciw... - Sylwester? Im dłużej żyję, tym mniej się emocjonuję takim datami - przyznaje Muniek Staszczyk. Jak mówi, kiedyś nawet planował, że spędzi go raz zupełnie na przekór, wypijając morze alkoholu, a potem… idąc o godzinie 22 spać. - Zawsze jednak coś się robiło, coś wypadało, w mniejszym lub większym gronie. Zazwyczaj w scenerii zimowej, bo uważam się za człowieka północy. A więc jeśli już trafił się wyjazd, to na narty, do Włoch czy Austrii. Jakoś nie mam potrzeby emigrowania do Tajlandii czy Egiptu. Gość w dom, czyli "Lepiej być nie może" Tegorocznego sylwestra wokalista spędzi dość tradycyjnie, na tak zwanej domówce, przez siebie zresztą organizowanej . - Będzie ze dwadzieścia osób, bliskich znajomych - zapowiada. - Na nic wielkiego się nie nastawiam. Najlepsze są takie imprezy, którymi człowiek się specjalnie zawczasu nie ekscytuje. W domu, w gronie przyjaciół przywita również Nowy Rok Fiolka Najdenowicz. - Będziemy siedzieć na sofie, pić wino i oglądać filmy z Jackiem Nicholsonem w stylu "Lepiej być nie może" - zapowiada. - Sama wychodzę z założenia, że człowiek nie powinien się w ten dzień do niczego zmuszać. Jeśli ma ochotę pójść na bal, niech idzie. A jeśli nie ma, to niech zalegnie przed telewizorem lub położy się spać. Kompletny freestyle to podstawa. Posłuchaj sylwestrowych przebojów! Popyt zamiast popić Niezbyt dobre zdanie o sylwestrze ma Pezet. I to na tyle, że nadal nie wie, czy Nowy Rok przywita w kameralnym gronie kilku znajomych czy na spontanicznym wyjeździe ze swoją dziewczyną. Jak tłumaczy, nigdy nie lubił wyolbrzymiania znaczenia tego dnia. - Nie rozumiem, dlaczego akurat wtedy musi się wydarzyć duża impreza, większa niż kiedy indziej - zastanawia się. Większość zapytanych przez nas muzyków rzadko jednak pozwala sobie na taki luksus jak Muniek, Fiolka czy Pezet. Sylwestra planują długo wcześniej, a to z tego względu, że spędzają go w pracy. Zdają sobie doskonale sprawę, że ma ona wtedy szczególną wartość, przede wszystkim tę finansową. Do tematu podchodzą więc profesjonalnie. Od imprezy do "imprezanta" - Od kilkunastu lat w sylwestra pracuję, dzięki czemu ktoś inny może się bawić - mówi Radek Liszewski, lider grupy Weekend. - Mimo wszystko, staram się miło spędzić ten czas. To przecież wyjątkowa i magiczna noc, która niestety uzmysławia nam też, ze jesteśmy coraz starsi. - To jest biznes, a ja jestem biznesmenem i showmanem - potwierdza Tomasz Niecik. Ale i on zaznacza, że oprócz tego, iż występuje, stara się dobrze bawić. - Od zawsze byłem niezłym "imprezantem". Pamiętam sylwestry w domach, w akademikach, w różnych miejscach. Jak się studiowało, to obowiązków było mniej. Ale od czterech lat traktuję to jako pracę, zlecenie. Czas żniw, czas adrenaliny W pracy będzie również Piotr Kupicha z grupy Feel. - To jest dla mnie, jak to nazywam, czas żniw - śmieje się. - Mam tak od 2000 roku, gdy zacząłem się zajmować muzyką bardziej profesjonalnie. Wcześniej, owszem, lubiłem takie typowe imprezy sylwestrowe. Najbardziej w górach, gdzie jest biało, przyjemnie. Ważne dla mnie było, by w ten dzień zmienić otoczenie. Zespół Weekend - twórcy hitu "Ona tańczy dla mnie" składają życzenia noworoczne. Sprawdź Tegorocznego sylwestra Kupicha także spędzi na koncercie. Jak zapowiada, po zejściu ze sceny nie zamierza się wcale upojnie bawić. - Gdy gram, jestem skupiony na graniu - tłumaczy. - A później adrenalina nie schodzi na tyle szybko, bym od razu mógł się rzucić w wir zabawy. Najczęściej więc spędzam te godziny po prostu w towarzystwie kolegów z zespołu. Posłuchaj sylwestrowych przebojów! - Do tej pory nie wiem, co się stało i jak się tam znalazłem - zastanawia się Tomek. - Kilka miesięcy później zdawałem u niej egzamin i ciężko mi było patrzeć jej w oczy. Tym bardziej że koledzy sprzedali newsa i wszyscy w szkole o tym wiedzieli. Weekend bez powrotu Najbardziej pamiętne wspomnienie Radka Liszewskiego z grupy Weekend wiąże się z sylwestrowym koncertem w Białymstoku. A raczej z powrotem do domu. - Koło drugiej w nocy, już po koncercie, wsiedliśmy z chłopakami do samochodu. Były z nami nasze dziewczyny. Czekało nas około 100 kilometrów trasy. Niestety, nikt nie przewidział, że tej nocy dojdzie do jakiejś zamieci stulecia. Był sylwester, więc nie działały żadne pługi, odśnieżarki i tak dalej. Nic. Przez znaczną część drogi musieliśmy przepychać nasz samochód. Momentami było naprawdę strasznie. Nie ma jednak tego złego, bo sylwester przeciągnął się nam do godzin popołudniowych. Musieliśmy po powrocie jakoś odreagować, bo i tak nikt z nas nie był w stanie zasnąć. Jest zombie, jest impreza Najbardziej niezapomniany sylwester Muńka Staszczyka miał miejsce w 1984 roku, w Kazimierzu nad Wisłą. Wokalista wybrał się tam w towarzystwie kilku kolegów, w tym Janusza Knorowskiego, dziś malarza, a kiedyś pierwszego gitarzysty jeszcze pod nazwą Alternative. - Na miejscu było odludnie jak sam sku***syn -wspomina Muniek. - Błąkaliśmy się po Kazimierzu, ulice puste, bo to nie były jeszcze czasy, gdy ludzie wychodzili witać Nowy Rok na ulicę. Było tak beznadziejnie, że jeden z kolegów zaczął z nudów palić gazety. I nagle rozkręciła się spontaniczna impreza. Spotkaliśmy jakieś grupy z Lublina i Warszawy i zrobiliśmy na rynku kolosalną balangę. Z czegoś fatalnego, wałęsania się po ulicy jak zombie, zrobiła się impreza, którą pamiętam do dziś. A przecież później przeżyłem ich tysiące. Nie ma na co czekać Imprezy imprezami, są ważne, ale to nie nimi żyje się cały następny rok. Jakie więc nasi muzycy mają postanowienia noworoczne? Czy w ogóle przywiązują do nich wagę? I tu jest pełne zróżnicowanie. Muniek dla przykładu w ogóle w takie deklaracje nie wierzy. - Dla mnie życie to jedna wielka rzeka. Jak człowiek nad sobą pracuje i zamierza coś zrobić, to zrobi - w maju, kwietniu czy listopadzie. Nie musi z tym czekać do sylwestra. Niech ten rok okaże się dla mnie udany prywatnie i artystycznie, a będzie dobrze. Połówka bez frustracji Z podobnego założenia wychodzi Fiolka Najdenowicz, która również nigdy niczego sobie w ten dzień nie postanawia, gdyż, jak mówi, może się to potem stać źródłem poważnych frustracji. - Lubię siebie i akceptuję taką, jaka jestem. Postanowienia nie są mi do niczego potrzebne - wyznaje. Równie oględny jest Piotr Kupicha. - Zawsze, gdy zbliża się końcówka roku, muszę mieć poczucie, że przeżyłem go najlepiej jak mogłem, z minimum połową procenta na plus. I na nowy życzę sobie, by ta progresja trwała. Żadnych tego rodzaju wyzwań nie stawia przed sobą również Radek Liszewski. - Ani nie piję, ani nawet nie palę, bo papierosy rzuciłem pięć lat temu. Mamy też słuchać nie muszę, grzeczny jestem. Co tu zmieniać? Koniec wieńczy dzieło, czyli pora na hit! Nie wszyscy podchodzą do tematu aż tak powściągliwie. Tomasz Niecik ma na 2013 rok dwa cele. - Moim marzeniem jest zrobić kolejny hit dla moich fanów. I dokończyć budowę domu. Chciałbym się do niego wprowadzić do końca października. Jedynym postanowieniem Pezeta jest… nieprzekraczanie prędkości. Raper, który na skutek obiektywnych okoliczności przyrody musiał niedawno ponowne zdawać egzamin na prawo jazdy, zamierza być od tej pory przykładnym kierowcą. - Nie mam już ochoty, po tylu latach za kółkiem, podchodzić do egzaminu raz jeszcze. A jakie noworoczne postanowienia ma Titus? - Żadnych. Środek zimy nie jest dobrym czasem na coś takiego - odpowiada. Ale dlaczego? - Pytamy. - Bo jest kurde zimno! Posłuchaj sylwestrowych przebojów! Muzyka na sylwestra: PRL!

zespół na sylwestra się poleca